niedziela, 6 marca 2016

"Klejnot" Amy Ewing



"Otoczone dzikim oceanem Samotne Miasto podzielone jest na pięć położonych koncentrycznie dzielnic. Najbiedniejszy, zewnętrzny krąg to bagno. Centralny, zamieszkały przez elitę, nosi dumną nazwę Klejnot. Mieszkanki Klejnotu, które pragną mieć zdrowego potomka, kupują na dorocznych Aukcjach surogatki- obdarzone nadzwyczajnymi Auguriami dziewczęta, pochodzące z uboższych kręgów miasta.
Violet Lasting jest jedną z nich. Kupiona przez Diuszeszę Jeziora dziewczyna trafia do pięknego pałacu i szybko przekonuje się, że za olśniewającą fasadą kryje się świat dalece bardziej okrutny, niż mogłaby sobie wyobrazić (...)" (Opis wydawcy)






Od razu, gdy tylko zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Nie tylko z powodu pięknej okładki, która bardzo przywodziła mi na myśl "Rywalki"- ale także z powodu intrygującego opisu. Miałam jednak obawy, że "Klejnot" będzie bardzo podobny do tej popularnej serii. Czy okazały się słuszne?


"Jemy świeże jedzenie, pijemy czystą wodę i nie musimy pracować. Nie grozi nam bieda, a opiekunki zapewniają, że gdy zamieszkamy w Klejnocie, otrzymamy nawet więcej.
Dostaniemy wszystko, tylko nie wolność. O wolności nikt tu nie mówi." (str.10)


Już na samym początku poznajemy główną bohaterkę- Violet, która właśnie przeżywa ostatni dzień swojego istnienia. To ostatni dzień, gdy może zadecydować sama o sobie- bo kolejnego dnia będzie już tylko numerem na Aukcji, a niewyobrażalnie bogate arystokratki będą licytować ją jak jakiś przedmiot.
Violet tego nie chce. Żadna z jej przyjaciółek- pozostałych surogatek- tego nie chce, ale żadna nie ma wyboru. Są tylko pionkami w grze. W grze, która, jak się potem okazuje, rozgrywa się o znacznie wyższą stawkę, niż każda z nich myślała.


Nie, nie ma tu podobieństw do "Rywalek". Są za to intrygi, zdrady, pałacowe gierki, ukradkowe spojrzenia i kłamstwa. Całe mnóstwo kłamstw. I właśnie dlatego książka tak mnie wciągnęła. Niestety, poza jej licznymi zaletami, dostrzegłam też i wadę- sporą inspirację "Igrzyskami śmierci". Mamy tu kilka motywów (przynajmniej na początku książki), które znamy już z tej trylogii. Z początku nieco mnie to irytowało, ale potem albo autorka postanowiła nie podążać utartymi ścieżkami, albo to ja przestałam zwracać uwagę na schematy. W "Klejnocie" został poruszony temat dość poważny- surogactwo. Autorka przedstawiła go dość wiarygodnie, umiejętnie nakreślając trudną sytuację dziewcząt, które były zmuszone rodzić dzieci arystokratkom, które niekiedy traktowały je gorzej od zwierząt. Szczerze im współczułam i kibicowałam Violet we wszystkich jej działaniach. Bo chociaż główna bohaterka sprawia wrażenie cichej i niepozornej, tak naprawdę jest bardzo odważną osobą, która bez wahania podejmuje decyzje, które mogą poprawić sytuację jej bliskich. Oczywiście niejednokrotnie miewa ona też różne rozterki, co jest nieuniknione w jej sytuacji. Ma problem ze stwierdzeniem, komu może zaufać i co jest właściwe. Bo w Klejnocie każdy wkłada maskę udając kogoś, kim nie jest.


"Wczoraj wreszcie dowiedziała się, że nikt, ale to nikt nie jest nietykalny. -Przygląda się przez chwilę mojej zastygłej w wyrazie grozy twarzy i dodaje z krzywym uśmieszkiem: -Witaj w Klejnocie." (str.143)


Bardzo ucieszyłam się z faktu, że w "Klejnocie" nie ma postaci skrajnie złych i skrajnie dobrych. Każdy ma jakieś własne motywy, swoją historię. Chociaż mieszkańcy Klejnotu są okrutni, to każdy z nich oddany jest swojej własnej sprawie. Ale w związku z tym są również bezwzględni i zakłamani.
Postacią, którą najbardziej polubiłam w tej książce, był chyba Garnet. Pewnie to dziwne, bo w powieści jest mu poświęcone zaledwie parę scen, ale wzbudził mój podziw swoją zadziornością i bezpośrednością. Nie bał się mówić tego, co myśli, co przez jego matkę uznawane było za ułomność. Mam nadzieję, że w kolejnej części będę mogła dowiedzieć się o nim więcej. Nie wiedziałam za to zupełnie, co sądzić o Diuszesie Jeziora, arystokratce, która kupiła Violet- była naprawdę dziwną osobą.


Styl autorki jest bardzo prosty, ale to tylko ułatwia lekturę. W powieści prawie wcale nie występują opisy, za to jest bardzo dużo dialogów, dzięki czemu czyta się ją w bardzo szybkim tempie. Pozostaje mi tylko polecić "Klejnot" każdemu, bo jest to naprawdę warta przeczytania książka, nawet pomimo drobnych mankamentów.

Tytuł polskiego wydania: "Klejnot"
Tytuł oryginału: "The Jewel"
Autor: Amy Ewing
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: Wrzesień 2015
Liczba stron: 383
Cena z okładki: 37,90 zł


Moja ocena: 8/10



Recenzję napisała Klaudia :)



A wy czytaliście już "Klejnot"? Podobał wam się? A może ta powieść wciąż jeszcze przed wami?

25 komentarzy

  1. Kocham tę książkę! Mimo wspomnianej przez ciebie inspiracji "Igrzyskami..." nie znalazłam w niej więcej jakichś rażących wad. No i oczywiście Garnet jest niesamowity! ♥♥♥ Koniecznie musisz przeczytać kontynuację. Jest ona (moim zdaniem) o wiele lepsza od pierwszej części :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff, jak dobrze że jest ktoś kto zachwyca się tą książką tak samo jak ja <3
      Nie mogę się już doczekać, aż po nią sięgnę! Niestety już na premierę trzeciej części będzie trzeba trochę poczekać :( Dlatego też trochę zwlekam z drugą, bo wiem że potem będę zmagać się z długim kacem książkowym :P /Klaudia

      Usuń
  2. Nie czytałam tej książki, ale mam ją w planach od jakiegoś czasu. Bardzo chciałabym się z nią zapoznać jak najszybciej, mam nadzieję, że mi się to uda.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że uda ci się po nią niedługo sięgnąć! :) /Klaudia

      Usuń
  3. Intryguje mnie ta powieść, więc na pewno dam jej szansę, jak tylko będę miała możliwość przeczytania jej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie, bo warto się z nią zapoznać :) /Klaudia

      Usuń
  4. Książka bardzo mnie ciekawi, więc na pewno po nią sięgnę. Mam tylko nadzieję, że inspiracja "Igrzyskami śmierci" nie będzie zbyt uciążliwa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest ona zbyt uciążliwa, a jedynie rzuca się nieco w oczy na początku lektury :) Na szczęsice im dalej się czyta, tym jest lepiej :) /Klaudia

      Usuń
  5. Na pewno za jakiś czas sięgnę po tę książkę. Historia wydaje się bardzo intrygująca. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż za dziwny pomysł na fabułę. Surogatki? Serio? Tego to jeszcze chyba nie było ;D. Tak dziwne, że aż wydaje się ciekawe. Co prawda "Rywalki" miały równie ciekawy pomysł na akcję, ale zupełnie nie odpowiadał mi sposób przedstawienia wydarzeń przez autorkę. Może z "Klejnotem" byłoby inaczej? Hmm... ;)

    Pozdrowienia z Po drugiej stronie książki od Książniczki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, jest dziwny :P. Ale jednocześnie w żadnej inne książce się z takim pomysłem nie spotkałam, więc na pewno jest również oryginalny :) /Klaudia

      Usuń
  7. Myślę, że byłaby w porządku, tym bardziej, ze "Igrzysk" nie czytałam ( nie wiem, co się dzieje, ale ostatnio co 3 recenzja to porównanie jakiejś książki do Igrzysk właśnie...). Więc ukradzione wątki nie będą mi przeszkadzać ;)
    Pozdrawiam
    Paulinka z
    http://ksiegoteka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że dzięki temu, że nie będziesz zwracać uwagi na te wątki, książka spodoba ci się jeszcze bardziej :) /Klaudia

      Usuń
  8. Okładka również przypomina mi nieco tą "Rywalek", ale sprawia, że książkę chciałabym tym bardziej przeczytać. Zniechęca mnie trochę podobieństwo do "Igrzysk Śmierci", ale skoro wynagradza to szeroka gama różnorodnych postaci, to sądzę, że "Klejnot" może przypaść mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ta okładka strasznie przypomina mi okładkę "Rywalek" ale nie jest aż tak przesłodzona, jest w niej coś intrygującego i przyciągającego. Chętnie posiadałabym ją w swojej biblioteczce ;) A po Twojej recenzji widzę, że warto. Lubię kiedy nie można jednoznacznie stwierdzić czy dana postać jest zła, czy dobra. Martwi mnie tylko to podobieństwo do "Igrzysk" ale mam nadzieję, że nie będzie mi jakoś bardzo przeszkadzać, bo mam ogromną ochotę na tę książkę :D
    Buziaki, Lunatyczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się cię zachęcić :) Po za tym ta książka pięknie wygląda na półce :P /Klaudia

      Usuń
  10. Książka przede mną, okładkę ma piękną, ale chyba zadowolę się ebookiem...

    zapraszam do siebie
    http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostatnio obejrzałam ponownie "Igrzyska śmierci" i znów podłapałam fazę na książki dziejące się w innej sferze, a ta pozycja mocno mnie zainteresowała, więc wrzucę ją zaraz na listę książek do przeczytania w 2016 roku :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Książkę tą oceniam bardzo dobrze. Cieszę się, że i Ty przeczytałaś :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo mam ochotę na tę książkę ;) A ta podobna okładka do "Rywalek" jeszcze bardziej mnie zachęca :) Mam nadzieję że mi też się spodoba. Bo tematyka to raczej moje klimaty ;)
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  14. Widać, że bohaterowie nie są sztucznie wykreowanie, a to z pewnością jest plusem powieści. W najbliższym czasie raczej nie planuję tej powieści, ale może kiedyś się skuszę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeszcze się zastanawiam nad sięgnięciem po tę historię. Chociaż ostatnio coraz bardziej mam na nią ochotę. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Żałuję, że nie miałam jeszcze okazji, by ją przeczytać. Ciekawe, czy mi również się tak spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Z chęcią przeczytam tę książkę, chociażby ze względu na piękną okładkę :3

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.